Zygmunt Jan Rumel
PIEŚŃ III
Samodziały, samodziały tkają dziewczęta
Pryśki, Nastki, Jaryny – nie pamiętam –
na surową, na chłopską odzież
i na hafty, których nie wypowiem.
Przędą, przędą na kołowrotkach,
Wołyń w palcach ich barwnie się mota
w proste znaki i proste nici
na płóciennych, lnianych okryciach.
Przędą Pryśki, przędą Jaryny,
już oprzędły płótna Wołyniem
w znakach prostych i jak najprościej
na tych płótnach Wołyń się mości…
Czarno się skiba kładzie, bo rodny jest czarnoziem,
choć Hryć wiosną orze o głodzie.
O głodzie Hryć wiosną orze
choć chleb i dla niego boży.
Czyście żyto ukryli w stodołach,
Że o głodzie Hryć na konie woła,
czy zabrakło kaszy hreczanej
z rodnej ziemi latoś oranej?
Czarno się skiba kładzie, bo rodny jest czarnoziem,
choć Hryć wiosną orze o głodzie.
Lecz nie wstrzyma głód chłopa dłoni
póki chlebem nie wzejdzie Wołyń…
Po rozłogach i jarach rośnych
echem toczy się pieśń donośna,
echem toczy się, do chat dociera,
białe drzwi na gościńce otwiera.
(1937)