Zygmunt Jan Rumel

Po matce poeta, po ojcu żołnierz

Jan A. Paszkiewicz

Zygmunt Jan Rumel był w PRL „źle obecny", w konsekwencji praktycznie nieznany przez całe 30 powojennych lat. Sporadycznie tylko przypominały go antologie poezji. Pozostało po nim ledwie kilka artykułów i 40 wierszy, które ocalały dzięki matce, żonie i teściowej oraz przyjaciołom - wywiezione z ogarniętego pożogą Wołynia bądź wyniesione z płonącej powstańczej Warszawy.

          Dopiero w 1975 roku ukazał się drukiem pośmiertny tomik Poezji Rumia z przedmową Anny Kamieńskiej. W 1991r. opublikowana została w „Polskim Słowniku Biograficznym" nota dotycząca poety z poświęconą jego postaci bibliografią. W 2004r. z kolei WF „Czołówka" i TVP uczciły pamięć Rumia produkcją jego filmowej biografii pt. Poeta nieznany autorstwa Wincentego Ronisza. [...]
Nader krótka, licząca ledwie 28 lat droga życiowa poety - żołnierza Polski Podziemnej, wykazuje szczególne związki z Wołyniem. W 1922 roku bowiem jego ojciec, Władysław, kapitan rezerwy odznaczony Orderem Wojskowym Virtuti Militari za zasługi w wojnie polsko-bolszewickiej, otrzymał ziemię w osadzie wojskowej Orłopol 43 gm. Wiśniowiec pow. Krzemieniec, zamieszkałej w większości właśnie przez osadników wojskowych. Dał się poznać potem, podobnie zresztą jak jego żona, jako społecznik - działał w Związku Osadników Wojskowych oraz Towarzystwie Organizacji i Kółek Rolniczych. W Wiśniowcu (Nowym) ukończył też zapewne Zygmunt Szkołę Powszechną.
W trakcie dalszej nauki w Gimnazjum im. Tadeusza Czackie¬go przemieszkiwał na stancji w dworku Słowackich. Nierzadko recytował tam swoje wiersze, które „pachniały" wręcz Wołyniem - jak mawiała jego matka, Janina z Tymińskich, sama również parająca się poezją. Utwory swoje, podpisywane niekiedy pseudonimem „Liliana", publikowała na łamach pisma Związku Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego (o którym niżej) i dwumiesięcznika „Osadnik. Organ Centr. Zw. Osadników Wojskowych".
Pierwsze próby poetyckie drukował Zygmunt w miesięczniku uczniowskim „Nasz Widnokrąg" (był też jego współredaktorem), wydawanym przez Koło Krajoznawcze Młodzieży LK od 1925r. - jak wiersz Dziś z lutego-marca 1933r., będący prawdopodobnie jego debiutem (był wówczas w VII klasie gimnazjalnej). Wiosną roku następnego tworzył już dojrzałe liryki osobiste jak też wiersze o tematyce społecznej i ukrainnej. [...] Od wczesnych lat z ogromnym zaangażowaniem popularyzował ideę pracy na rzecz rozwoju Wołynia przy zgodnym współżyciu narodów polskiego i ukraińskiego. Organizował współdziałanie uczniów z Liceum i szkół filialnych. [...]
W 1935r. - po zdaniu egzaminu dojrzałości - rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, zwieńczone dyplomem mgr polonistyki. W okresie tym nadal uczestniczył w bogatym życiu społeczno-kulturalnym. Był jednym z czołowych działaczy Zrzeszenia Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego, prowadzącego wielokierunkową pracę w regionie. Należał do grona tych absolwentów w Ośrodku Warszawskim, nader odpowiedzialnych i przejętych rolą, którzy starali się każde wakacje a nawet ferie spędzać w Krzemieńcu, pożytkując wówczas także na pracę w terenie. Miewał wystąpienia publiczne, wygłaszał referaty, pisywał artykuły i wiersze (deklamował te ostatnie na spotkaniach młodych wołyniakow). Publikował je w regionalnym tygodniku „Wołyń", lokalnym „Życiu Krzemienieckim" i wspomnianej „Drodze Pracy". Rumel przewodniczył w latach 1937-38 komitetowi redakcyjnemu i był jego spiritus movens.
Był również poeta działaczem harcerstwa i Wołyńskiego Związku Młodzieży Wiejskiej - samodzielnej od 1928r. organizacji, solidaryzującej się na ogół z powstałym wówczas ZMW „Wici" - zrzeszającego członków zarówno polskiej, jak i ukraińskiej narodowości. Współpracował także z otwartym w lutym 1935r. Uniwersytetem Ludowym w Różynie 44, gdzie jego matka prowadziła zajęcia plastyczne. Jako student często przyjeżdżał tam z Warszawy, brał udział w jego pracy, był wykładowcą i pomagał prezesowi Antoniemu Hermaszewskiemu (stryjowi Mirosława, późniejszego kosmonauty) w redagowaniu dwujęzycznego pisma „Młoda Wieś - Mołode Seło".
Służbę wojskową odbył w 23. pułku piechoty we Włodzimierzu Wołyńskim na dywizyjnym kursie podchorążych artylerii. W tej formacji brał udział w wojnie obronnej 1939r. w stopniu podporucznika, po czym dostał się do niewoli sowieckiej. Zwolniono go, gdyż podał się za szeregowego żołnierza (a nikt go przy tym na szczęście nie zdradził!). Ukrywał się następnie w Dubnie, gdzie około listopada-grudnia nawiązał kontakty ze Związkiem Walki Zbrojnej i rozpoczął współpracę ze wspomnianym A. Hermaszewskim w Równem. Cudem niemal nie podzielił później losów związanego z ZWZ młodszego brata Bronisława aresztowanego w 1940r. (m. in. wraz z mieszkającą w Krzemieńcu Janiną Sułkowską - koleżanką z lat szkolnych, przyjaciółką, towarzyszką w konspiracji i... miłością poety) przez funkcjonariuszy NKWD, osadzonego w sowieckim więzieniu w Dubnie i straconego w wieku 25 lat 21 czerwca 1941r. (a być może wcześniej - w listopadzie 1940r.), kiedy to pierwsi okupanci wymordowali wszystkich więźniów z wyrokami śmierci.
    Na początku 1940r. włączony został, wespół z grupą krzemieńczan, do pracy konspiracyjnej w Warszawie z inicjatywy Kazimierza Banacha - szefa Komendy Głównej Batalionów Chłopskich. Uczestniczył też w konspiracyjnych wieczorach poetyckich (jego wiersze zyskały wówczas uznanie Leopolda Staffa). Ostatnie utwory z czerwca 1943r. - najtragiczniejszego okresu życia - były już słabsze poetycko od tych z lat 1940-41, a nawet od niektórych juweniliów. W czasie wojny zresztą wierszy pisał niewiele - zwłaszcza kiedy zaabsorbowany organizowaniem siatki konspiracyjnej na Wołyniu, rzadziej i krócej bywał w Warszawie. W jego ówczesnej poezji mniej miejsca zajmowały już opisy ziemi wołyńskiej i tutejszego folkloru -więcej było natomiast odniesień historycznych i wizjonerskiego spojrzenia na przyszłość Polski.
W okresie od wczesnej jesieni 1941r. do wiosny 1942r. przebywał na Wołyniu jako emisariusz (zgłosił się na ochotnika) z polecenia KG BCh i Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego. Zorganizował tam siatkę konspiracyjną (od Włodzimierza Wołyńskiego, przez Łuck i Dubno, po Krzemieniec) na bazie WZMW, opracował trasy kurierskie (koleją z Warszawy do Hrubieszowa), ustalił pierwsze przejścia na silnie strzeżonej granicy, przygotował kwatery dla kurierów i sporządził raport sytuacyjny, który dał impuls dla decyzji SL „Roch" i BCh o rozpoczęciu pracy konspiracyjnej na Wołyniu.
Jego małżeństwo czasu wojny z Anną Kingą z Wójcikiewiczów - pisującą również wiersze, wychowanką szkoły teatralnej, prowadzonej przez Juliusza Osterwę przy teatrze „Reduta" - trwać miało krótko (ich jedyne dziecko zmarło przy narodzinach jeszcze przed śmiercią ojca). Warszawskie mieszkanie jej matki było miejscem spotkań młodzieży, przyszłych konspiratorów i tzw. skrzynką „Rocha" (odbywały się tam wykłady tajnej podchorążówki, ukrywali się „spaleni" żołnierze podziemia), a potem punktem przerzutowym na Wołyń. Ona sama zaprzysiężona została jeszcze w połowie listopada 1939r. w Służbie Zwycięstwu Polski (poprzedniczce ZWZ i AK), a od października 1941r. była wraz z matką działaczką konspiracyjnego SL „Roch" pod pseudonimem „Teresa". Z końcem stycznia 1942r. została odkomenderowana z polecenia KG BCh na Wołyń, jako łączniczka męża. Za Bugiem przedostała się z grupą do kol. Jungówka gm. Kisielin pow. Horochów, gdzie oczekiwał na nich „Andrzej" (takim pseudonimem wówczas posługiwał się Rumel) - po czym dotarli oboje do pierwszej kwatery w Wólce Sadowskiej gm. Kisielin, w otoczonym lasami miejscu położonym w jarze nad jeziorem. W tej miejscowości, poza parą starych Ukraińców, mieszkali sami Polacy. Najbardziej uderzyły ją na Wołyniu kultura osobista mieszkańców wsi i ich nadzwyczaj ambitny pęd do wiedzy. W maju 1942r. po raz pierwszy i ostatni zarazem przebywała w Krzemieńcu, pod którego urokiem pozostała już na zawsze. W lipcu towarzyszyła mężowi w wyprawie na odprawę w Warszawie, a po powrocie odbyła wędrówkę jako kolporterka prasy podziemnej przez Torczyn do Łucka. Oboje zresztą znaleźli się w tym mieście nad Styrem po 8 września 1942r., kiedy to zmuszeni zostali salwować się ucieczką z Wólki Sadowskiej, gdyż na ich ślad wpadło Gestapo.
W I połowie listopada Rumel przerzucił z Warszawy na Wołyń, wraz z zecerem Władysławem Brewczyńskim, część urządzeń drukarni BCh (tzw. wyżymaczkę z pełnym wyposażeniem zecerskim). Drukarenka ta funkcjonowała w Różynie i krótko w pobliskiej wsi Osiek (?) od grudnia 1942 do lipca 1943r. Redagowano tam i wydawano pismo „Polska zwycięży", w tym dwa numery w języku ukraińskim, a ponadto 10 numerów biuletynu w tym języku. W końcu listopada 1942r. towarzyszył Rumel w podróży inspekcyjnej po powiatach kowelskim, łuckim, i horochowskim wspomnianemu K. Banachowi jako okręgowemu Delegatowi Rządu RP na Wołyń, czuwając nad jego bezpieczeństwem.
Żona poety ostatni raz przekraczała (w grupie) linię Bugu 14 grudnia 1942r. W przeddzień wigilii przyjechał po nią do Edwardopola mąż, po czym święta Bożego Narodzenia spędzali w pobliskiej wsi Granatów gm. Chórów pow. Horochów. Na początku stycznia 1943r. (w Nowy Rok lub Trzech Króli) odbyło się tam spotkanie działaczy wołyńskiego ruchu ludowego z udziałem Banacha jako pełnomocnika kierownictwa „Rocha" i KG BCh, na którym powołano Komendę Okręgu VIII obejmującego Wołyń w granicach przedwojennego woje¬wództwa - z Rumlem na czele - i komendy obwodów. Komendant, posługujący się już wówczas pseudonimem „Krzysztof Poręba" i zarejestrowany jako pracownik jednego z nadleśnictw, zamieszkał ponownie w Wólce Sadowskiej. Tworzyć miał nadal kolejne komórki konspiracyjnego ruchu ludowego w terenie, organizować bazy samoobrony ludności polskiej przed atakami ze strony UPA i partyzanckie leśne oddziały bojowe do akcji zbrojnej.
Anna Rumlowa tymczasem przez tydzień przebywała w pobliżu Wólki Sadowskiej, a po Nowym Roku wyjechała stąd przez Marszałkówkę do Kowla, które to miasto nad Turią wkrótce opuściła. Kilkakrotnie w latach 1942-43 pokonywała szlak Warszawa - Wołyń i Wołyń - Warszawa przeprawiając się przez Bug z przewodnikiem - Ukraińcem, a raz, zimą, nawet pieszo przez zamarzniętą rzekę. W powstaniu warszawskim była sanitariuszką, po wojnie pracowała jako aktorka na Wybrzeżu. W r. 1960 wróciła do Warszawy, gdzie zmarła w grudniu 1980r.
[...] Na początku lipca 1943r. nastąpiło apogeum banderowskich rzezi. Matkę i najmłodszą z czworga rodzeństwa poety siostrę Zosię ocalić miał zaprzyjaźniony Ukrainiec, który zorganizował im dramatyczną ucieczkę z ogarniętego pożogą Wołynia swoim drewnianym chłopskim wozem do samej Warszawy!
W lipcu 1943r. [w Lubomlu - B.G.] podczas spotkania Powiatowej Delegatury Rządu na Kraj z Delegatem Okręgu Wołyń Zygmuntem Rumlem „Krzysztofem Porębą", który przyjechał z Warszawy, Rumel zalecił nawiązanie kontaktów z kierownictwem politycznym UPA na terenie powiatu dla przeprowadzenia rozmów o potrzebie współpracy narodu polskiego i ukraińskiego, celem wspólnej walki z okupantem hitlerowskim (45)

          W związku z rozprzestrzenianiem się rzezi Okręgowa Delegatura Rządu na Wołyniu [z K. Banachem na czele] postanowiła przeprowadzić rozmowy pojednawcze z dowództwem UPA o zaniechaniu mordów. W przygotowaniu rozmów brali udział członkowie konspiracji AK powiatu kowelskiego m.in. Franciszek Zbigniew Rawluk, który nawiązał kontakt z dowództwem UPA w Wołczaku (gm. Werba, pow. Włodzimierz Woł.) poprzez znajomego Ukraińca z Turzyska (gm. Turzysk). Za jego pośrednictwem w czerwcu 1943r. zostało przekazane pismo Delegatury Rządu do komendanta Służby Bezpieczeństwa UPA w tym rejonie, Szabatury, [...] z propozycją spotkania. Twierdzącą odpowiedź na piśmie przesłano drogą odwrotną. 7 lipca 1943r. delegacja [...] przeprowadziła wstępne rozmowy z UPA w okolicy Świniarzyna (gm. Kupiczów). 8 lipca 1943r. delegacja pojechała [...] na dalsze rozmowy z przedstawicielami UPA do Kustycz, gdzie po ich odbyciu została zamordowana w lasku i tam prawdopodobnie ciała zakopano. Wraz z delegatami zginął woźnica Witold Dobrowolski z Radowicz (gm. Turzysk) 46 Według A. Rumlowej fakt ten miał miejsce (...) na samotnym chutorze między Różynem a Turzyskiem (...)

          Tragiczny finał rozmów (?) w ukraińskiej wsi Kustycze gm. Turzysk pow. Kowel oraz następujących po nich wydarzeń w pobliskich wsiach Radowicze i Zasmyki przypaść miał na dzień 8 lub 9, 10 lub 11 bądź 10/11 lipca 1943r. [...]

Lasom zabużańskim przybyła jeszcze jedna bezimienna zbiorowa mogiła - nie kurhan, jaki sobie poległy poeta zamarzył. Mogiła, której ślad zatarła przyroda 47 Jest bowiem taki wiersz - dumka jakby stepowa, z sierpnja 1941 r. jeszcze, wyrażający - jak się wydaje - ostatnią wolę Z.J. Rumia...

 

NA ŚMIERĆ POETY


A kiedy go z wami nie będzie -
Usypcie mu kurhan stepowy –
Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
I wiatr stepem przewala się płowy...

By mu miesiąc wstający z limanów
Oczy prószył kitajką czerwoną...
I kląskanie by słyszał bocianów,
Gdy piórami lotnymi wiatr chłoną...
Niech tam orły dziobami pieśń skraszą,
A teorban piosenką zakwili...
Bo o wolę on waszą i naszą
Śpiewał - zanim odpoczął w mogile...

Niech tam zmierzchy siniejąc rozgarną
Błękit nieba najczystszy i skromny –
Aby nocą wieczyście już czarną
Patrzył  w wszechświat ponad nim ogromny!

 

43. Miejscowość pod tą nazwą obecnie nie istnieje - jej teren włączony zostai w grani¬ce administracyjne Wiśniowca (Starego).
44. W gminie Stare Koszary (8 km na północ od Turzyska) powiat Kowel.
45. Cyt. za B. Górską, Krzemieńczanin, Muzeum Niepodległości w Warszawie, s. 120.
46. Cyt. za E. Siemaszkową.
47. A. Rumlowa, Wędrówki za Bug, [w:] Twierdzą nam będzie każdy próg. Kobiety ruchu ludowego w walce z hitlerowskim okupantem, LSW, Warszawa 1970, s. 115.

 


 

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Wołyń bliżej"