Zygmunt Jan Rumel
Zygmunt Jan Rumel

OBELISK

I

Zegary dzień obeszły! Okręcam pierścienie!
Czas dłutami zapukać pod jutra pieczęcie!
I posąg wydrzeć bryle - urzeźbić kamienie -
Aby dziełem stanęło dzieła przedsięwzięcie.

Zegary dzień obeszły! Wicią sny potrącam!
By wizje się rozsnuły w przestrzeni orbitach!
I lawa co się kurczy pod czaszką parząca -
Odlała formom mowę w postaci granitach.

Ta bryła to jest Naród! Legendę kuć w bryle!
Srebrnych i białych orłów wyszytą piórami!
Ja tę bryłę ukształcę - na iłem jest w sile —
Złupać granit ramieniem twórczej nocy snami!

Ja tę bryłę porażę myślenia obuchem!
I w szczeliny podłożę uczucia dynamit!
I uderzę -jak słupem ognistym - mym duchem!
Albo posąg wykuję! Albo pęknie granit...
 
II

Zegary dzień obeszły! - Okręcam pierścienie! -
Profile uwięzione zgrzytnęły dłutami!
Granitowy obelisk ruszył z posad twardych!
Oto orły go dziobią! Kaleczą oskardy!
A ćwieki czekańcowe utwierdzą do ziemi! -
Rośnie pomnik ogromny blokami kamieni!
Niebo dźwiga jak tarczę i chmury obala!
Pozaniebne zodiaki go ważą na szalach!
Księżyc uwiązł kolisty pod cedrowym stropem!
Pianą mgławic kosmiczną - słonecznym syropem
Namaszcza skronie czoła! I posąg olbrzymi
Ponad tęczy wypukłość - jak lawina dymi!...

Kupcy wiozą wędrowni dalekie: kamienie!
Lud skiby chlebne kraje!
A cieśle ciupagami strugają wierzeje!
I pieśni po krużgankach roznoszą lutniści!
A mędrce upinają pióropusze myśli!
Grają śpiewy organów pochwalonym hymnem!
I bory kładą kłody na kadzidło dymne.
 
III

Kuje Naród! Los dźwiga i potraja dzieło!
Czołem kruszec wytapia w sił nabrzmiały węzeł.
I rozwija w potęgę - co się snem zaczęło
Srebrnych i białych orłów - o lotu potędze!

Kuje Naród! Los dźwiga kołami obrotu -
Okręcając snu pierścień niewstrzymanym pędem!
Oto płynie jak arka - podobny do grzmotu!
Harmonią zespolenia dźwignięty - nie błędem.

Kuje Naród! Pieśń kuje twórczego tworzenia!
Bohaterstwem nieznanym walczących pokoleń!
Jak łańcuch się sprężają wszystkie pokolenia!
I w dziele tym zaklętą wyzwalają dolę!

Kuje Naród! Los-Posąg Siłacza Olbrzyma!
Posąg trudu i ducha wolnego człowieka,
Co jak Atlas na barkach całe niebo trzyma!...
A świat więziony błędem - tysiąc epok czekał!...
 
IV
Posąg harmonii i ładu!
Posąg twórczego zapędu!
Posąg tworzącej gromady!
Posąg potęgi legendy!

Posąg mozołu wolności!
Posąg braterstwa i pracy!
Posąg powszechnej jedności!
Posąg złamania przemocy!

Posąg wieczystej harmonii!
Posąg powstałej wielkości!
Posąg zapału pochodni!
Posąg Ludzkości!
 
V

Zegary kują północ! Kur odkuł srebrzyście!
Okręcam tajemnicze koliste pierścienie!
Myśl pod słowami szumi - jak kora pod liściem.
Jak jęk dartych sztandarów nad tłumu sumieniem...

Czoło twarzy odpadło! Mózg odleciał głowie!
Żegluję poza czasem ciemnym nocy hełmem.
I jestem siebie częścią! Innością w połowie!
Potrącam nieśmiertelność - kowadłem śmiertelnym!

Czas w upływach co były - istnienia pokazał!
Odwróconej historii odrysował cienie.
I treści - które będą zaklęte w wyrazach -
Dał by zwolić do życia dłuta uniesieniem.

I widzę coraz dalej! Okrążam horyzont!
Chcę dotrzeć do początku - naleźć - Oko-Jądro!
Spojrzeniem się wyciągam w nieskończony przyrząd -
Dotknąłem! - Rozpoznaję! — Wiekuista Mądrość! -

Zastygłem obarczony widzenia potęgą -
Ponad czasem i bytem istnienia materii -
I poczułem się prochem przed Tworzenia Księgą -
Przed hymnem — Nieskończonej Trwałości - misternym.

Obok stosami leżą upadłe szermierze!
Przebite uczuć włócznią - słabością zwalone -
Z których każdy nad Mądrość swoim okiem mierzył
I żagwią namiętności Jej ściągał koronę! -

Rozpoznałem talenty! Dotknąłem geniusze -
Co słońcu wydzierają drobiny odkruszeń,
Pędząc je po elipsach w płaszczone koliska.
I te co pył kosmosu w wszystkich liczą błyskach!
 
I te co strun napiętych pilnują harmonii!

 

VI

Za oknami świt skrzydły orlimi poruszył!
Zwolona snu potęga! - Okręcam pierścienie! -
Czas drogę odmierzoną tworzeniem dla duszy,
Przelać w pracy człowieka codzienne istnienie.

W szarość - u której co dnia łańcuchami rosną -
Ogniwami skuwane czynów dziennych ciągi! -
By smukłej móc zaciosać dłutem - ruchu wiosło -
I na wiosła przeciosać - nieciosane drągi! -

Materię skupić w jedno! - Kształtami przemierzyć
Proporcji dzielnych pełne każde wolne dzwono -
Duchem - jako pierwiastkiem cząstki przepromienić,
By hymn popłynął pieśnią ruchu połączoną.

Natężyć smukłość wioseł i lądy opłynąć -
Omijając okręty o żaglach bez wiatru!
I burzom stawić czoło rozwichrzoną grzywą!
Pęd wyłamać wysiłkiem - spiętą wolą hartu!

Europy historię wyczytać Narodem -
Odstygłych kształtów hełmy rzucając na Wawel! —
Pokoleniem - jak falą - uderzając młodym!
Na obelisk dźwigając herb - Nową Warszawę!

 

VII

Zegary dnia dobiegły! - Kolisko pierścienia
Misterium tajemniczym ujęło się w okrąg! -
Słońce łódź toczy białą po złotych promieniach! -
Zegary dnia dobiegły! - Zamknęły widnokrąg! -

 

Warszawa, październik 1941 r.