Zygmunt Jan Rumel

 

Zygmunt Jan Rumel

***

Spływa zieleń w przeddasze –
cień się modli do słońca –
promień białym pałaszem
ciosa mury z gorąca - -

Za podwórcem i murem –
za klasztorem i sadem –
dachy ścielą się bure
które klasztor spowiada - -

Ściany biegną ku ziemi –
rdzawozłote i srebrne –
płucząc okna w zieleni
szyb odbiciem podniebnym - -

Za ścianami szyb okien –
pokoiki trzęsące
w półmrok tańczą dwukrokiem
nocą – srebrem miesiąca - -

Lampka błyska świetlikiem –
w drzwi otwarte – tak krucho –
obraz koniem pomyka –
zegar cyka cyfr skruchą - -

Cień firanki upina
w czyjeś dłonie i ręce –
aż klasnęła detyna
poczajowskiej panience - -

Zapach bzu się pochyla –
ponad sen rzęs i powiek
zastygając w smug chwilach –
W baśń senniejszą niż człowiek - -

(1940)

Zygmunt Jan Rumel

MASKARADA

Zatańczą kolumnady w muzeach ojczystych –
Szambelanowie strojni – księżne przeźroczyste…

Księżyc wpłynie przez okna – może ukraiński?...
I wrócą emigranci ze Stasiem Leszczyńskim.

Perfumy woń marmurów po salach rozleją,
Zapachną kandelabry lampkami oleju.

Poeta romantyczny cień upnie firanek –
A sufity przesnują gwiaździsty firmament.

Może szabla zaszczęknie – może szyszak spadnie?
Może przyjdą z poselstwem francuscy notable.

Arcybiskup przysiężne jakoweś tam pakta –
A słowo zgrzytnie – veto – w gablotkowych aktach.

I cienie znów pobłądzą – zaszemrzą marmury –
Aż północ tajemnicza trzykroć jęknie kurem.

I papachą wyskoczy watażka Chmielnicki –
I porwie z sali księżyc – księżyc ukraiński.

 

(1940)

Zygmunt Jan Rumel

WERSET

Twój dziad w czerwonym polu
Szkarłatne kwiaty kładł –
Twój ojciec niósł do boju
Dwadzieścia młodych lat…

U września ran koralu
Zastygał śmiercią brat –
Gdy wstyd twe czoło palił
Że on – a nie tyś padł…

Dziś tęsknisz – werset stali
Płomieniem krwawych szmat –
U nowych ran korali
Jak ojciec nieść i dziad…

 

(listopad 1940)

Zygmunt Jan Rumel

MOJA CHWILA

Tylko ten smutek który zna
Moja piosenka – no i ja.

Te kilka bladych błahych słów
Co księżycowi kradły nów.

I jeszcze sen i jeszcze płacz
I walet kier – bladziutki gracz.

I malowanych dzbanów dno
Co polewaną glinę gną.

I tylko chwila – chwila ta
Którą piosenka zna – i ja…

 

(1940)

Zygmunt Jan Rumel

WIĘZIEŃ

I
Cztery ściany zamknięte!
Szare pudło ceglaste!
I okienko wciśnięte
W strumyk światła półjasny!

Cztery kroki wdeptane
W szmatek wąskiej podłogi!
Cztery kroki do ściany,
Cztery kroki tej drogi!

Tylko serce się tłucze,
Jak dzwon w wieży spiżowej!
I myśl skronią tak huczy
Bólem czaszki i głowy!

Cztery kroki! Znów cztery!
W głąb ceglastego sześcianu!
A pod czaszką ból wzbiera!
Cztery kroki do ściany!

II
Ściana – ściana wisząca
W płatkach bólu nad głową!
Myśl o cegły potrąca –
Przeminionych dni mową!

…Jar pachnący i kwietny
Z kredy białych kraszanek,
Błękit nieba półletni –
Półzamglony – jak ranek!

Sianokosy i pożar
Ciepozłotych promieni!
Przechylona w jar brzoza –
Wiszarami zieleni…!

Leszczynowa altana –
Ciepły orzech z łuskańca…
Nie – to plamy na ścianach!!!
Kroki cztery do krańca!!!

III
Nie! To można zwariować!
Już okienko tam zgasło!
Tylko boli wciąż głowa!
Tylko myślom wciąż ciasno!

Tylko kroki wciąż cztery –
Nim klucz w zamku zazgrzyta!
I zaskrzypią litery
Krzyżujących się pytań!

Nie! Nie! Tamto wytrzymam!
Tylko kroki do ściany!
Tylko w głowie szum dymu
I na ścianach te plamy!

Nie! – To pewno zmęczenie –
Sen do oczu znów klei…
…Ciepłe, ciepłe promienie
W rzędach białych alei…

 

(1940)